Strony

poniedziałek

Upał!

  Przeglądając jeden z tygodników zobaczyłem tytuł który przykuł moją uwagę. "Upał zabija". Z pierwszego zdania dowiedziałem się, że na południu Włoch zmarła dziewczynka którą ojciec pozostawił na kilka godzin(!!) w samochodzie stojącym na słońcu. Czyżby zabijał upał? Myślę, że skrajny brak odpowiedzialności, wyobraźni a mówiąc wprost, zabija niewyobrażalna głupota.
  Podróżując z czworonogami pamiętajmy o tym, że gdy temperatura w słońcu osiąga 30 stopni Celsjusza w stojącym kilkadziesiąt minut samochodzie pod jego dachem, na wysokości zagłówków wytwarza się temperatura sięgająca 80 stopni!! Pod jego dachem! Pies przewożony w bagażniku samochodu z nadwoziem typu liftback, czyli na przykład Skodą Octavią czy Fordem Mondeo, ma nad sobą szybę niezapewniającą cienia. Przenikanie promieni słonecznych możemy jednak w prosty sposób ograniczyć, poprawiając tym samym warunki w jakich psiaki z nami podróżują, montując akcesoryjną roletę.
  Przewożenie psa za ostatnim rzędem siedzeń ze względów bezpieczeństwa, czynnego jak i biernego, praktycznych jest dobrym rozwiązaniem. Jednak ze względów konstrukcyjnych, w części bagażowej samochodu panują odmienne warunki termiczne od tych w których my podróżujemy. Większość pojazdów nie posiada dodatkowych dysz nawiewu powietrza dla pasażerów tylnych siedzeń, co znacznie ogranicza jego cyrkulację w najbardziej oddalonej od kierującego części samochodu. Tym samym nawet przy włączonej klimatyzacji temperatura panująca tam podczas upałów jest wyższa.
  Jak mało komfortowe dla nas samych jest wejście do auta pozostawionego na słońcu nie będę pisał. Każdy z nas to doskonale pamięta a może nawet doświadczył przed chwilą. Zanim dotkniemy parzącej kierownicy, przewietrzmy jego wnętrze lub włączmy klimatyzację jeżeli znajduje się w wyposażeniu. Najszybciej osiągniemy zamierzony efekt ustawiając nawiew powietrza na nogi i uchylając okna. Pamiętajmy jednocześnie, zwłaszcza podczas dłuższych podróży kiedy kolejny postój możemy zaplanować wcześniej, że dobrze jest ją wyłączyć przynajmniej kilka minut przed opuszczeniem samochodu. Zaoszczędzimy sobie i współpasażerom, niezależnie od liczby ich nóg, nagłego zetknięcia z rzeczywistością, przedsmaku szoku termicznego.
  Rozpoczynające się wakacje są okresem w którym wiele psów, przemierzy z nami setki kilometrów. Zaplanujmy wcześniej dodatkowe przerwy w podróży, podczas których psiaki będą mogły spokojnie załatwić swoje potrzeby i chlipnąć przygotowaną przed wyjazdem wodę. I nigdy nie zostawiajcie ich samych w zaparkowanym, szybko nagrzewającym się samochodzie, w pułapce z której mogą już nie wyjść o własnych siłach...
  

sobota

Bez tytułu...

   ...gdyż z nadaniem go miałbym pewien kłopot. Właśnie czytasz blog którego autor, od kilku dni nie umieścił na nim żadnego artykułu... Może to i dobrze, lepiej pozostawić trochę wolnego miejsca, zrobić pauzę niż wypisywać bzdury. Z drugiej strony, toć to blog!
  Blisko tygodniowe (sic!) zaległości rzetelnie nadrobię, a tematów które będę chciał podjąć zebrało się przynajmniej kilka czyli problem murowany z wyborem pierwszego. Rozwiąże go zapewne dość szybko by remanent dni minionych, niekoniecznie w porządku chronologicznym, rozpocząć.
  Wam zaś życzę cudownych słonecznych promieni przez cały weekend.

niedziela

WAŻNE I BARDZO PILNE!

  W Warszawie zlikwidowano pseudohodowle kotów i psów w typie yorka, maltańczyka, buldożka francuskiego, shih tzu. Wszystkim którzy przyczynili się do tego bardzo gratuluje gdyż wiem, że niestety nie jest to rzecz łatwa a wyroki sądów pozostawiają wiele do życzenia.
  Po "hodowli" pozostało wiele zwierząt ( psów jest dziewięćdziesiąt ). Wśród nich są także obecnie pięciodniowe szczenięta i kotki. Dla wszystkich poszukujemy nowych opiekunów.
  Proszę o pomoc w rozpowszechnieniu tej wiadomości za co już teraz bardzo, bardzo dziękuję!

Zainteresowanym adopcją podaję numer gg: 28828618 lub 660412630 Można także pozostawić wiadomość na blogu w komentarzach lub wysłać sms na 691 653 806.
  

  "Pamiętaj, co uczynisz w życiu, zostawi jakiś ślad.
   Dlatego miej świadomość tego, co robisz."
                                     
                                                                                         Paulo Coelho




Jak żyć zgodnie pod jednym dachem.

  Pewien czas temu miałem "wybrać jakąkolwiek książkę na temat szkolenia" i krótko ją zrecenzować. Złożyło się wręcz świetnie gdyż czytanie kolejnej, zajmującej się tą tematyką, właśnie zakończyłem. Tyle tylko, że jak wtedy pomyślałem, wiele osób zapewne całkowicie inaczej wyobraża sobie pozycję opisującą uczenie psa. Rozglądając się po półkach w księgarniach można dojść do wniosku, że niezbędne jest przedstawienie kolejnych ćwiczeń, zadań na zdjęciach a przynajmniej graficznie.
  Sam tekst?
Zadzwoniłem do kilkunastu znajomych, pytając czym jest dla nich szkolenie psów. Omówienie wybranej grupy i ich odpowiedzi jest tematem na odrębny tekst lecz z nich wyłonił się pewien wspólny mianownik.
  Wpisała się w niego Jean Donaldson książką "Pies i człowiek. Jak żyć zgodnie pod jednym dachem". Większość z moich rozmówców, na pytanie które im zadawałem, wśród innych aspektów szkolenia, w taki lub inny sposób mówiła o zacieśnianiu więzi z psami.
  Czy jednak jest to możliwe postrzegając psa jak naszego ludzkiego partnera? Widząc w swoim jamniku, sofcie, owczarku psa Pluto a nie po prostu psa? Z wszystkimi jego normalnymi dla gatunku, rasy a także danego osobnika cechami. Nie ulega wątpliwości, że powiedzenie: "zacieśniam więzi, szkolenie to zabawa dla nas obu..." pozbawione jest sensu gdy spoglądając na psa dostrzegamy tylko znacznie mniej udaną kopię ( "Bo nie... rozumie..." ) filmowego bohatera. Jeżeli ktoś ma odmienne zdanie, polecam już pierwszy rozdział z dużo mówiącym śródtytułem  "Disney kontra Skinner". Sam uważam, że jedną z głównych przyczyn braku zrozumienia zachowań naszych pupili jest ich antropomorfizacja.
  "Kolejna koncepcja, która - zdaniem jej zwolenników - wyjaśnia wszystkie zachowania psów (a przy okazji usprawiedliwia stosowanie przemocy w szkoleniu) to teoria wilczej sfory". Tymi słowami Jean Donaldson, rozpoczyna pisać o micie dominacji który dla wielu jest lekiem na wszystkie wychowawcze dolegliwości.
  Zanim autorka pozwoli czytelnikowi aby pierwszy raz powiedział "siad", pozna on mieszkańców pewnej planety. Jakże bliskiej! Spojrzymy na zamieszkujące ją gormy. Podróż ta pozwoli, chyba każdemu czytelnikowi, lepiej lub w ogóle dostrzec różnice w postrzeganiu rzeczywistości przez... tu, ludzi i gormy. Fantastyczny sposób ukazania różnic między nami a psami.
  Można zapytać mnie: gdzie tutaj jest mowa o szkoleniu? Pomyliłeś tematy! Absolutnie... nie! Bez zrozumienia behawioru, natury zwierzęcia dla którego mamy stać się przewodnikiem, bardzo trudno a sam twierdzę, że niemożliwe jest mówienie o pozytywnym szkoleniu. Zgodzę się, że można zastosować metodę tradycyjną. Zastanówmy się jednak czy pomimo tego, że mówiąc o niej używamy wyrazu szkolenie, bardziej poprawne jest określenie jej: unikaniem przez psa nieprzyjemnego bodźca.
  W książce "Pies i człowiek" znajdujemy bardzo dużo informacji o naszych czworonożnych towarzyszach.
 Począwszy od okresu szczenięctwa i typowych z punktu widzenia psa reakcjach po okres pełnej dojrzałości. Przeczytamy o zachowaniach przez nas nieakceptowanych i sposobach ich zmiany. Lektura tej publikacji jest kopalnią wiedzy dla każdego kto myśli nie tylko o szkoleniu psa ale w ogóle o jego posiadaniu. Jean Donaldson przekazuje nam te informację by w dalszej części książki przejść do opisywania samego szkolenia.
  Świetnie podzielone pod kątem trudności, dla psa i nas samych, ćwiczenia i kolejne etapy nauki. Poczynając od "siadania przedszkolnego" którego opis nauki zaczyna się słowami: "Weź w dłoń niewielki smakołyk i przytrzymuj go kciukiem. Pozwól psu powąchać przysmak i upewnij się, że go zainteresował. Jeśli podążą za ruchem ręki..." Czy można bardziej przystępnie opisywać kolejne czynności, sekwencje poszczególnych ćwiczeń? Prowadząc czytelników krok po kroku Donaldson dociera wraz z nami do proponowanych "tematów doktoratów". Jednym z nich jest: "Siadanie lub warowanie przez dziesięć minut w miejscu, gdzie dużo się dzieje, gdy przewodnik znika z pola widzenia." Pozwala nam na to dopiero w momencie gdy posiedliśmy wiedzę o wzmacnianiu zachowań, ich wygaszaniu, rozproszeniach, naturze psa i wielu innych rzeczach.  I to, według mnie, jest właściwą kolejnością. Jednocześnie, jak dosyć niewielu autorów, Donaldson posiadając dużą wiedzę pisze w bardzo przystępny dla czytelników sposób. Błędem jest oddawanie w ręce klientów pięknie wydanych, fantastycznych biorąc pod uwagę rozwiązania graficzne, książek których autorzy są bardzo daleko od przekazania odbiorcy, że pies... jest psem! Donaldson od tego zaczyna!
   Myślę, że ta książka może przyczynić się do uniknięcia wielu psich tragedii. Właścicieli natomiast, może uchronić przed frustracją pozwalając by metodami pozytywnymi wpływali na zachowania swoich podopiecznych.
  Jak wspomniałem na wstępie, od chwili gdy zagłębiłem się w tekst książki "Pies i człowiek" upłynął już pewien czas. Wcześniej jednak przeczytałem kilkanaście innych pozycji których autorzy, w mniej lub bardziej udany sposób, zajmowali się tematem szkolenia, nauki, wychowania psów. Książkę Jean Donaldson polecił mnie szkoleniowiec, behawiorysta. Gdy skończyłem czytać tekst na jej ostatniej stronie, zadzwoniłem do niego. Powiedziałem: DZIĘKUJĘ!

środa

Gormy.

  Przypomniałem sobie moment w którym pierwszy raz przeczytałem o gormach. Wiem, całkowicie zdaję sobie sprawę z tego, że prawdopodobnie Państwo wiecie o nich niewiele czy wręcz kompletnie niczego o gormach nie słyszeliście.
  Dzielę się jednak już dziś dwoma wiadomościami. Pierwszą jest ta, że czytając moje artykuły poszerzenie wiedzy na ich temat jest mało prawdopodobne. Chociaż niebawem o nich wspomnę. Kolejna wiadomość jest taka, że pomimo powszechnego dostępu do internetu a co z tym nierozerwalnie się wiąże informacji, danych, wiedzy którą można dzięki globalnej sieci zdobywać, w przypadku gormów medium to okazuje się bezużyteczne. Obiecuję jednak, że już w kolejnym artykule napiszę gdzie o nich przeczytałem a dzisiaj dodam tylko, że wiedza ta może być bardzo cenna w kontaktach z naszymi czworonogami.