Strony

piątek

Dialog.

  Z moją sunią a często także z innym psem bądź psami przemierzam miejskie chodniki, trawniki, ścieżki i im podobne niezależnie od nazwy. Będąc posiadaczem kilkunastu ścian w budynku, jakkolwiek by na niego nie spojrzeć,  wielorodzinnym a dodatkowo położonym w centrum dużego blokowiska, spotykam wiele innych osób tuptających, biegnących, jadących na rowerach obok których biegną psy. Przyznaję, Ci ostatni są dość rzadkim widokiem. Tak czy inaczej większość par "wielonożnych' znam a uświadomiłem sobie teraz, że z całkiem pokaźną grupą z nich zamieniliśmy tysiące zdań. Pisząc o zdaniach, mam na myśli tych o mniejszej liczbie kończyn  stykających się z podłożem.
  Niestety, dość licznie reprezentowani są także właściciele psów a i suczek oczywiście, których nazywam "sterylnymi" i którzy przynajmniej przy ich obecnym stosunku do psów, nie powinni posiadać żadnego zwierzęcia. Dlaczego? Napiszę do tematu powracając gdyż według mnie warto zdań "kilka" jemu poświęcić. Dziś tylko krótko skąd moje skojarzenie, nazewnictwo. "Sterylnymi" nazwałem osoby których psiaki pozbawione są kontaktów z pobratymcami gdyż:
a. mogą się pobrudzić
b. wszystkie inne psy nie dorastają do ich poziomu - a najczęściej pańcia chociaż bywa, że pan doskonale potrafi to ocenić i wie, że reszta to zwykłe kundle (nawet jeżeli na jakiejś tam wystawie, coś tam zdobyły)
c. inne psy zachowują się niewłaściwie (gdyż reprezentują zachowania właściwe swojemu gatunkowi)
d. podpunktów musi nastąpić koniec gdyż mógłbym napisać kolejnych przynajmniej kilkanaście...
  Nie mogę nie wspomnieć o grupie panów którzy jak wiele osób twierdzi, przekroczyli pewną granicę wieku. Wspomniane osoby mówią o czterdziestce. Panowie których widuję tę granicę przekroczyli przynajmniej kilkanaście lat temu. Osiągnęli pewien status materialny a pies ma tylko go potwierdzić. Smutne...
  No ale jest też i młodzież, tak mniej więcej do czterdziestki,  posiadająca włosów na zwieńczeniu swojej czaszki znacznie mniej od przeciętnego mieszkańca mojej miejscowości. Dodam tylko, że nie wynika to z uwarunkowań genetycznych. Wspomniałem o "młodzieży" gdyż także są właścicielami psów. Właścicielami. Tym, niestety, w naszym kraju może być każdy...
  Dwie ostatnie grupy "posiadaczy" psów, które mogą poczuć się dotknięte poświęceniem im tak niewielu zdań, chcę zapewnić, że w późniejszym terminie postaram się to naprawić.
  Osobom o których napisałem na początku tego tekstu, niezależnie od ich wieku, niezależnie od tego czy ich psiak już przed ukończeniem dwunastego miesiąca życia zdobył pokaźną ilość trofeów czy był znaleziony w lesie i aby uwolnić go z łańcuchów którymi był spętany potrzebny był profesjonalny sprzęt a które widuję codziennie, tak jak przed Państwem czytającymi ten tekst, przyznaje się do tego, że nie zawsze zapamiętuje imiona a wręcz mam z tym pewien kłopot. . .  Usprawiedliwiając się dodam, że psów pamiętam!
  Co z tym jest związane, zdarzają się pomiędzy mną a moją partnerką mniej więcej takie dialogi gdy na pytanie gdzie dokładnie kupiłem warzywa odpowiadam, że:
  U Pani która ma owczarka.
Oczami wyobraźni dostrzegam unoszący się nad jej głową znak zapytania więc próbuje uściślić wypowiedź:
  Stoisko obok sklepu Pani która sprzedaje odzież. Ma berneńczyka.
Cóż, teraz dostrzegam już kilka znaków zapytania...

  Państwu życzę cudownie spędzonych soboty i niedzieli, psiakom tego co Wy Państwo możecie im umożliwić, poznania nowych i zabaw z już widzianymi sąsiadami.

 

czwartek

O karmach

 - słów zbyt mało gdyż teksty zamieszczane na takich czy innych portalach, blogach podlegają pewnym ograniczeniom a co z tego wynika, nie chcę być przez jednych z Państwa posądzonym o reklamę jakiegoś produktu lub przez innych o antyreklamę, takiego czy innego, producenta.
  Reklamy różnych produktów, w zależności od tego jaką posiadamy wiedzę o nas samych, ludzkiej psychice, technikach stosowanych przez agencje reklamowe, mają na nas mniejszy bądź większy wpływ. Nawet jeżeli nie powodują tego, że kupujemy w krótszym lub dłuższym okresie przedstawianego w nich towaru, sprawiają iż reklamowana marka, produkt staje się dla nas rozpoznawalny.
  Nie inaczej jest z pożywieniem naszych czworonogów, które to ja i Państwo im kupujemy a co za tym idzie dostarczamy. Z powodów o których wspomniałem już powyżej, pominę nazwy karm i producentów zastępując je literami. W artykule, ze względu na tematykę i co z tym związane konieczność dokonania analizy składu karm, pominę opis konserwantów. Artykuł stałby się zapewne zbyt długi a zapewniam, że i tak do najkrótszych należał nie będzie. Chcę tylko zaznaczyć, że są one (konserwanty), istotnym kryterium w ocenie jakości.
  Co według mnie, najistotniejsze w tym tekście, to nic innego jak to, że będziecie mogli Państwo po jego uważnym przeczytaniu sami oceniać jakość karm, jakość tego co kupujecie swoim pupilom. Ja posiadłem tą umiejętność dzięki niestety nieżyjącemu już człowiekowi, którego nigdy nie miałem okazji poznać a nawet tylko zobaczyć... Był nim a raczej dzięki wcześniej zgłębionej wiedzy i napisanym książkom, nadal jest John Fisher.
  Porównam skład, krótko go analizując, czterech karm dla psiaków. Trzy z nich to suche: Pu Classic Vital, Vi, Fr Complete z wołowiną (producent określa jako półwilgotną), Ro Ca Adult. Oraz karmę sprzedawaną w puszkach, Pu Classic. Karmy firmy Pu Foods są produkowane w pobliżu mojego miejsca zamieszkania. Z tego co wiem, mają dość znaczący udział w sprzedaży na lokalnym rynku. Fr Complete jest pokarmem który spotykam zarówno w sklepach spożywczych, marketach lecz także w sklepach zoologicznych. Produkty firmy Ro Ca, pomijając rodzaje dostępne w gabinetach weterynaryjnych, dostępne są jedynie w sklepach branżowych.
  Najniższe ceny w stosunku do masy ma Pu Classic Vital będąc nieznacznie tańszym od Fr Complete.
Bym mógł przeprowadzić porównanie w sposób rzetelny musiałem a może nawet nie miałem innej możliwości by punktem odniesienia stał się produkt firmy Ro Ca. Dlaczego? Jako jedyni dostarczają oni klientowi największej i najdokładniejszej wiedzy o kupowanym produkcie. W przypadku tego producenta posłużyłem się prospektem reklamowym, w trzech pozostałych przypadkach byłem skazany na czerpanie wiedzy o ich zawartości z opakowań produktów.
  Ro Ca, jako jedyny, dedykuje swoje produkty określonym rasom psów. Wybrałem, jako psa obecnie popularnego, dorosłego golden retrievera. Pozostali wytwórcy opisują swe produkty jako uniwersalne. Cokolwiek to znaczy... Pu Vital polecany jest także dla suk w okresie ciąży oraz karmienia. Z dosyć dużej rozpiętości wagowej goldenów przedstawionej w tabeli dotyczącej dziennego zapotrzebowania na karmę, wybrałem psa o masie 36 kilogramów i zwykłym zapotrzebowaniu energetycznym. Informacja o dobowym zapotrzebowaniu psa na dwóch kolejnych opakowaniach, zawiera się w wynoszących 10 do 15 kilogramów masy ciała widełkach. W przypadku Pu Classic, producent stosuje różne etykiety na puszkach lecz takich danych nie ma umieszczonych na opakowaniu. W przypadku tej karmy uśredniłem dane z trzech pozostałych i na potrzeby tego porównania przyjąłem ten wynik jako zapotrzebowanie dzienne. Mogłem, jest to oczywiste, odnieść się na przykład do innej karmy o podobnych parametrach. Założyłem jednak i o tym napisałem wcześniej, że całe porównanie będzie dotyczyło wyłącznie wcześniej wymienionych produktów. Chcę jednak bardzo wyraźnie zaznaczyć, że zastosowane przeliczenie występuje i dopuszczam je tylko i wyłącznie na potrzeby tego porównania*
  Wilgotność karm wynosi: dla Fr Complete 18%, Pu w puszce 83%, Pu Vital 10% oraz Ro Ca 8%. Daje to, w identycznej kolejności, procent masy suchej (SM) wynoszący 82, 17, 90 i 92%.
  Zawartość białka określona przez producentów to 20% w karmie Fr Complete, Pu jako karma sucha zawiera 18% w puszce 7.5%, Ro Ca zawiera go 24%. Po przeliczeniu, czyli podzieleniu wyrażonej w procentach zawartości białka przez masę suchą razy sto, otrzymujemy faktyczną ilość białka zawartego w suchej masie wyrażoną w procentach. Dla Fr wynosi ona 24.39%, Pu puszkowany 44%, suchy 20% i Ro Ca 27%.
  Na początku krótko wspomniałem o cenach produktów. Oj! Wydaje się, w świetle powyższych danych, że producenci karm z "wyższej półki" zarabiają na naiwności klientów. Aby ta teza nie była postawiona zbyt wcześnie, posunę się dalej w moich obliczeniach.
  Powyżej ustaliłem wartości dla poszczególnych karm lecz wyrażone w procentach. Pies zjada gramy, kilogramy czy wyrażone w innych jednostkach wagowych, w zależności od rozpatrywanego okresu, ilości pokarmu. Daleki jest jednak od spożywania procentów. Osobiście znam tylko jeden gatunek, któremu może to nasunąć pewne skojarzenia. A i ja sam mógłbym coś na temat powiedzieć...
  Producenci zamieścili pewne wskazówki dotyczące dziennego spożycia uzależnionego od masy ciała. Ja, na potrzeby tego tekstu, potraktowałem je dosłownie. W przypadku produktu Pu oraz karmy Fr Complete, przeliczyłem je opierając się o dane dla 36 kilogramowego psa zawarte na opakowaniu. Wynik to 533 gramy pokarmu Fr, 646 gram Pu Classic Vital, Ro Ca zaleca podanie 430 gram. W przypadku Pu Classic w puszce , jak już wspomniałem, musiałem użyć uśrednienia. Wynikiem jest 536 gram. Wynik mnożenia dawki dziennej przez masę suchą i zawartość białka, określa nam ilość białka (wyrażoną w gramach), zawartą w dziennej porcji karmy. Największa ilość białka znajduje się w porcji suchej karmy Pu (104.6 grama), następnie w Ro Ca (98.9), Fr (87.41) i karmie puszkowanej (6.84).
  Najtańszy w porównaniu, Pu Classic Vital dostarcza dziennie organizmowi psa 104.6 grama białka. Najdroższy w zakupie Ro Ca 98.9 grama. Hmm... Czyli można! Bardzo tanio i bardzo dobrze zaspokoić potrzeby żywieniowe naszych pupili!?
  Kończąc tekst na tym zdaniu i odpowiadając zgodnie z zasadami logiki musiałbym odpowiedzieć, tak. Pozwolę sobie jednak napisać jeszcze trochę zdań, ponieważ jest o czym.W karmie produkowanej przez Pu Foods głównym składnikiem jest pszenica. Tak jak w karmie Fr Complete oraz drugim produkcie Pu Foods zboża. W Ro Ca mięso drobiowe. Różnic pomiędzy tymi składnikami, mających wpływ na organizm psa jest wiele lecz wspomnę tylko o aminokwasach. Oczywiście i pszenica i mięso je zawierają. Jednak niektórych , niezbędnych dla organizmu psa, białko pochodzenia roślinnego nie jest w stanie mu dostarczyć.
  Czytając nadal dane dotyczące zawartości opakowań, spoglądam na zawartość tłuszczy. Ro Ca 13%, Pu Classic 8%, Pu z puszki 3.5%. Pozostaje jeszcze kwestia ich pochodzenia. Roślinne czy zwierzęce? Na opakowaniu Fr Complete... zauważyłem napis: "oleje i tłuszcze". W informacji zawartej na opakowaniu brakuje nawet wzmianki o zawartości tłuszczy, chociaż wymieniony jest przeciwutleniacz co może sugerować jakąś (pytanie jaką?) ich zawartość. Poniżej widnieje napis: "substancje mineralne". Pu opatrzył swoje puszki informacją: "składniki mineralne". To wszystko. Koniec. Karma sucha tego producenta, na opakowaniu ma umieszczoną informację o wapniu, fosforze, potasie, magnezie, cynku, manganie. Bez określenia zawartości. Inne podejście prezentuje producent Ro Ca a karma zawiera dodatkowo cynk, selen, jod oraz informację o ich zawartości (określona w proc. bądź mg.).
  Z naklejki na puszce możemy o witaminach dowiedzieć się... kompletnie nic! Jakiejkolwiek informacji producent tam nie umieścił. Opakowanie suchej karmy tej firmy zawiera informację o komplecie witamin. Wymienione są: A, D, E, K, B1, B2, B6, B12, niacyna, cholina, kwas foliowy, biotyna. Miłe zaskoczenie. Zwłaszcza na tle karmy Fr Complete zawierającej: A, D3 oraz E80. Można zapytać gdzie na przykład kwas pantotenowy (witamina B5) czy biotyna (witamina H) mające znaczenie dla skóry, wpływ na występowanie jej infekcji i niektórych chorób. Występuje jedynie, jak i kilka innych w karmie Ro Ca.
  Przyznaję, że powyższe porównanie nie wyczerpuje tematu lecz nie to było moim celem. Chciałem jedynie zwrócić Państwa uwagę na różnice w jakości karm dla psów lecz także innych zwierząt a także dać możliwość szybkiej oceny ich jakości.
  Wybierając pomiędzy opisanymi czterema produktami, ja kupię Ro Ca. Powody tej decyzji starałem się przedstawić powyżej.

Ważne: * Jestem zobowiązany by napisać, przyznaję że kontrowersyjnym biorąc pod uwagę karmy suche i z puszki, przeliczeniu. O czym pisałem już kiedyś, spotykałem osoby które pomimo prawidłowej informacji na opakowaniu, podawały psu podobne ilości karmy suchej jak z puszki. Miarą była objętość psiej miski. Jest to niedopuszczalne. Producent ocenianej karmy kompletnie to zignorował.
  Właściwy przelicznik powinien wyglądać następująco: zakładam na podstawie danych zawartych na opakowaniach podobnych karm, że porcja dzienna dla psa o masie ciała 36 kilogramów wynosi około 1800 gram. Przy wilgotności 83% masa sucha (SM) to 17% pokarmu. Zawartość białka w SM 7.5%. Wspomniany pies otrzyma w ciągu doby blisko 23 gramy białka. Pozostaje oczywiście kwestia jego pochodzenia oraz pomimo niskiej jakości, wysoka cena zakupu.

Mail który przed momentem otrzymałem zamieszczam poniżej.

  Dzięki temu przeczyta go zapewne wiele osób a wśród nich być może ta która stanie się najważniejszą w życiu Abi.

Pilnie potrzebny dom tymczasowy lub stały. Prosimy o pomoc.
Kilka zdań o Abi: Ma ok. 2,5 do 3 lat. Jest wysterylizowana, zaczipowana i zaszczepiona, ma książeczkę. Sunia jest bardzo towarzyska i lubi przebywać w towarzystwie ludzi. Toleruje inne zwierzęta. Dla ciepłego miejsca do spania i pełnej miski jest w stanie zrobić wszystko. Jest kochanym, pełnym miłości stworzonkiem. Uwielbia się bawić i biegać po ogrodzie. Obecnie nie jest prowadzana na smyczy, ale biega po obejściu. Mieszka w domu i śpi na miękkim posłaniu. Każdy gość musi zostać zaakceptowany (obwąchany) i tylko gdy się podstawi, można zacząć ją głaskać. Ostatnie zdjęcie pokazuje jak wyglądała Abi po znalezieniu jej w listopadzie 2009 roku. Kilka tygodni później została wyadopdtowana do Torunia. Obecnie sunia zostanie zabrana od jej dotychczasowej opiekunki z Torunia, która twierdzi, że wyprowadziła się do mniejszego mieszkania i nie ma tam miejsca dla suni. Moim zdaniem powód jest inny-urodziło się dziecko i pojawił się mąż, więc naciski rodziny na pozbycie się psa są chyba silniejsze niż wola zatrzymania go przy sobie. Abi w międzyczasie trafiła na kilka tygodni na budowę do kojca, gdzie znalazła się dzięki swojej dotychczasowej opiekunce, która łamiąc warunki umowy adopcyjnej, oddała sunię do rąk trzecich, nie sprawdzając wcześniej warunków bytowych i ludzi. Sunia po naszej interwencji wróciła do dotychczasowego domu, jednak musimy ją zabrać stamtąd najdalej do 2 czerwca. Sunia nie ma dokąd wracać, brakuje domów tymczasowych i hoteliku. Prosimy o pomoc, tel. kontaktowy:             606 911 826 

  
  


 

piątek

Z wielu innych, tylko jeden dzień, jednego psa.

  Saba!! Saabaaa!
Fantastyczna zabawa. Ale... Biegnę! Jestem wykończona. Pić. Wreszcie. Jeszcze kilka kroków. Boli!! Dlaczego? Co robisz? Przecież przyszłam. Może lepiej unikać podchodzenia do niego?
  Dla ilu psów, tego zapewne nikt nie wie, kończy się tak poranny spacer? Czy przypadkiem Saba nie jest dość systematycznie uczona by od właściciela zachować bezpieczny dystans a gdy zdarzy się możliwość, jakże wspaniałej eksploracji terenu czy zabawy z innymi psami, możliwie długo z niej nie rezygnować? Trzeba przyznać, że jest to całkowicie zgodne z zasadami logiki. Chociaż sposób w jaki odczytują zachowania psy znacznie różni się od naszego, my także postąpilibyśmy podobnie. Będąc wielokrotnie uderzonym przez znacznie silniejszą niż ja osobę, zrobię dużo by nie przebywać w jej towarzystwie.
  Saba i tak ma wielkie szczęście. Mieszka w domu z właścicielami a mogła przecież spędzić całe swoje życie przypięta łańcuchem bądź w niewielkiej klatce.
  ?? Dlaczego krzyczą? Przecież ona miała to w ręce. To było dobre. Wczoraj, gdy było ich tylu i zaczęło być głośno, dawali mi to. Brałam z tego dużego i płaskiego, aż musiałam stawać na dwóch łapach! Oni mnie wtedy pieścili. Umm, było cudownie. Ten mniejszy daje mi też na tym płaskim. Dlaczego teraz tak głosno krzyczą i nikt mnie nie głaszcze? Dziwne stworzenia. Bawiliśmy się gdy brałam to ich dobre do jedzenia a dziś... Nie rozumiem.
  Wydaje się mnie, że w większości przypadków właśnie tak przebiega "wychowywanie" psów. Jakże często słyszę, że on teraz doskonale wie co zrobił. Przecież po nim widzę!
Hm, może powinno brzmieć, tak to zinterpretowałem?
  Ale przecież znajomy tak wyszkolił swoją sukę. Ha! Teraz niczego nie ściągnie ze stołu.
Większość szkoleniowców za jedyne słuszne uznaje metody tradycyjne bądź miks wspomnianych z innymi. Cóż może czuć pies szarpany na łańcuszku zaciskowym czy kolczatce? Możemy sobie tylko próbować to wyobrazić. Chociaż, przynajmniej dla mnie, jest to trudne. Czy ktoś z nas tego doświadczył? Poczuł na własnej krtani zaciskający się łańcuch?
  Stoi obok mnie człowiek o bardzo muskularnej budowie i dużej sile fizycznej. Jest wielki! On musi mieć około sześciu metrów wzrostu! Znam go. Bywa bardzo sympatyczny a przynajmniej tak mnie się wydaje. Cały czas coś do mnie mówi tyle tylko, że ja go kompletnie nie rozumiem. Co to za język?! Nie rozumiem niczego! On mnie przytrzymuje... Nie, to nie jest jego ręka .Zaczynam czuć coś zimnego i wydającego jakieś metaliczne dźwięki. na mojej szyi. Zaciska się na krtani gdy tylko chcę podejść do czegokolwiek, dotknąć, wziąć w ręce. Ucisk jest bardzo silny a dodatkowo on tym czymś szarpie. Dławię się! Patrzy na mnie i krzyczy. Macha dłonią. Zaczynam czuć się nieswojo. Ba! Ja się boję. Krzyczy jakieś... haw? Nie, to brzmi jak wahw. Nie rozumiem. co to za język? O co jemu chodzi? Wahw, wahw, wahw!! Jestem zdenerwowany. On chce mnie udusić! Moja szyja. krtań! Nie mogę oddychać... Boje się potwornie.Znów słyszę haw, wahw! Krzyczy coraz głośniej. Nie! Uderzył mnie w twarz. Upadłem ale znów mam problem z oddychaniem. Myślę jak uniknąć bólu. Mówiłem do niego, prosiłem jak tylko potrafię by się uspokoił. On krzyczy nadal. Moją jedyną szansą jest zrobienie czegoś by się uspokoił, by wreszcie przestał. Tylko czego? Zrobiłem wcześniej już wszystko co tylko przyszło mi do głowy, o czym zdołałem pomyśleć. Czuję jego wielką dłoń na ramieniu i ten bolesny ucisk. Chcę wstać, bronie się lecz w końcu klękam... Uśmiechnął się On chyba się cieszy. Nie chcę tutaj być! Nienawidzę tego tak jak i polany na której on mi to robi. Zrobię wszystko by już nigdy tutaj nie wrócić. Zrobięęę...
  Przepraszam. Piszę w nocy i na moment zasnąłem. Jak cudownie jest się budzić! Chociaż... Przecież niedawno widziałem psy szkolone metodą tradycyjną.
  Powróćmy do Saby bo przecież o niej chciałem pisać. Jak wcześniej wspomniałem, szczęściem dla suni jest mieszkanie z właścicielami w bloku. Dla niej samej jedną z największych atrakcji sa wyjazdy na wielką działkę. Dopiero tutaj można naprawę poszaleć, wybiegać się, spotkać psiaki sąsiadów. Cudowne miejsce.
  Yhmm, intrygujący zapach! Tylko gdzie... Jest! Trzeba tylko do niego dotrzeć. Kopanie jest fantastyczne!
Saba! Ty... Saaba!! Uciekaj! Zostaw to. Przestań ryć moje...! Ty psie...!
  Chyba muszę przy nich unikać tej przyjemności. Zawsze tak krzyczą i mnie gonią. Dlaczego? Kiedyś bolało. Cóż, przecież i tak zostanę tutaj sama a wtedy...



środa

Pierwszy maja był tak niedawno. Już jest jedenasty...

 1 maja 2004. Zapewne dla większości z nas jest to data, dzień który zapamiętaliśmy.
    Obiecałem sobie, że dzisiaj co zapewne przyjdzie mnie z dużym trudem gdyż potrafię się rozgadać i co z tym jest związane także rozpisać, będę wstrzemięźliwy. Przynajmniej tutaj, przynajmniej w słowach. Być może, chociaż mam pełne prawo by w to wątpić, akurat ten post przeczyta "przykręcacz", "zawieszacz", "przyklejacz" kolejnej tabliczki z napisem głoszącym wszem i wobec, że jeżeli akurat obok Twojej nogi tupta pies, wstęp na dany teren jest dla Ciebie i niego zabroniony. Nawet jeżeli ów zakaz wyda się Tobie kuriozalny i dodatkowo zadasz sobie pytanie o jakąkolwiek możliwość wyegzekwowania go a i zgodność z prawem obowiązującym w naszym kraju, możecie zarówno Ty jak i Twój czworonóg dowiedzieć się co oznacza słowo stres. . . Temat ten ma przynajmniej kilka aspektów i będę je poruszał w kolejnych artykułach.  Wiem! Obiecałem. Już kończę! Słów ma być niewiele a w zamian zdjęć kilka.
    Początek, jakże cudownej pory roku. Wiosna w miejscach oddalonych od siebie o 1300 kilometrów. Obydwa w granicach państw zjednoczonych w ramach Unii Europejskiej. 


   Polska. Średniej wielkości miasto. Sztuczny zbiornik.




Holandia. Kurort. Morze.


  Być może jakiegoś dnia, któregoś maja spotkam Was nad jakimś zbiornikiem, sztucznym lub nie, chodzących z psami i mających świadomość, że robicie to całkowicie "legalnie". Może tutaj, blisko domu?

( Za "kliknięcia" większości zdjęć Karolinko, bardzo dziękuję )

niedziela

Po spacerze... - coś o tym jak pies może się ubrudzić.


  Wiosna! Ostatnio jednak trochę popadało, no może nawet więcej niż trochę, wokół było dość szarawo. Przemieszczałem się z sunią między blokami, przemykali dość nieliczni przechodnie. Przez moment zacząłem myśleć, że także wszyscy właściciele czworonogów pochowali się w domach ale okazało się, że nie jest tak źle. Osiedlowe pary, liczące razem sześć i więcej nóg, dopisały. Wracając do domu zauważyłem dziewczynę która właśnie wychodziła z bloku wraz z młodzieńcem w typie labradora. Przeszli przez jezdnię na pobliski trawnik. Przestało padać a przyznać się muszę, dziewczyna była bardzo ładna. Tym chętniej pomyślałem o zadaniu pytania dotyczącego możliwości poznania się psów. Podszedłem, sunia na smyczy obok mnie.                 
  Dzień dobry. Przepraszam, mogą się przywitać? 
Wymownie zerknąłem na psy wiedząc już, po spojrzeniu jakim zostałem obdarzony, że chyba powiedziałem coś niezmiernie głupiego! Gdy na dobre to do mnie dotarło, usłyszałem: 
  Nie!! Mój pies się ubrudzi!
Hmm, mało odkrywcze bo mój także - tak jakoś przemknęło mi przez myśl lecz nadal tylko słuchałem. Odpowiedź na moje pytanie, uzupełniona została jeszcze opowieścią jak kiedyś wyglądał jej pies po zabawie z innym i o tym, że od tego czasu psisko nie ma kontaktu z pobratymcami. Ponieważ będzie brudny.
  Cóż, dziewczyna wydała się mnie znacznie mniej atrakcyjna niż przed momentem, odwróciłem się i poszedłem z moją ubrudzoną suką na dalszą część spaceru.
  Myślałem o biednym psie. Tym czystym oczywiście...

Krótkie wyjaśnienie.

  Dla tych którzy czytają regularnie teksty które zamieszczam a wiem, że pomimo krótkiego stażu bloga ta grupa osób jest już dosyć duża, widoczne jest "zniknięcie" poprzedniego artykułu. Śpieszę wyjaśnić przyczyny. Był to pierwszy, jedyny jak dotąd artykuł nie mojego autorstwa. Z treścią, nawet jeżeli wiele wątków związanych z klikerem zostało pominiętych, zgadzam się. Jednak tekst który umieściłem, zawierał link do innej strony której zawartość nie do końca jest zgodna z moimi poglądami. Takich sytuacji będę starał się unikać a tym którzy będą chcieli dowiedzieć się więcej o klikaniu obiecuję, że do tematu powrócę. Wszystkim odwiedzającym stronę, bardzo dziękuję.

wtorek

Pies się nie myli.

  Wychodzimy z bloku, pies idzie bardzo ładnie na luznej smyczy. Ulica. Zatrzymuje się przed krawężnikiem, Bona siada obok. Wokół nas brak czegokolwiek co może szczególnie rozpraszająco działać na psa lub być dla niego bardzo atrakcyjne. Przechodzimy przez jezdnię. Za jej osią, sunia przyśpiesza idąc nadal w kierunku przeciwległego krawężnika. Dość delikatnie lecz napina smycz. Zatrzymuje się (mam taką możliwość, jezdnia jest pusta), suczka wraca, staje obok mojej nogi, idziemy dalej. Pies na luznej smyczy. Nagroda.
  Pies trafił do mnie a właściwie wyciągnąłem go z warunków w jakich bytowania nikomu nie życzę, w wieku około pięciu lat. O chodzeniu na smyczy mogłem powiedzieć tylko tyle, że chodzi a smycz to wytrzymuje. Po czasie sytuacja ulegała zmianie. Moje podejście do psów, spojrzenie na ich zachowania, szkolenie także ewoluowały a w ręce zaczęły pojawiać się nagrody i...
  ... pewien problem. Pies przekraczając oś jezdni, znacznie przyspieszał. Wyrywał do przodu tak, jakby przeciwległy krawężnik był dla niego czymś niesłychanie atrakcyjnym. Co okaże się istotne, pierwszy raz dokonałem tego "odkrycia", gdy z jakiejś przyczyny przechodząc przez jezdnię po przejściu dla pieszych musiałem zmienić tempo. Kilkadziesiąt powtórzeń i kolejne spostrzeżenie. To nie dotknięcie czy wejście na krawężnik jest dla Bony atrakcyjne. Sunia dwa lub trzy kroki przed nim jeszcze przyśpiesza aby tuż za nim, powrócić do tempa chodu z pierwszej części jezdni. Mało tego! Dodatkowo robi to precyzyjnie i zawsze. Cóż, pierwsze moje myśli dotyczyły wpływu na nią jakichś bodzców, rozproszeń których ja nie potrafiłem właściwie zinterpretować. Zapach innego psa znajdującego się w oddaleniu, inne zapachy, miejsca których atrakcyjności dla psa ja niestety, nie umiem dostrzec.
  Dobrze. Jak jednak wytłumaczyć jej zachowanie w miejscach pozbawionych dla psa atrybutów szczególnej atrakcyjności a może i w ogóle jej braku.
Asfalt, kostka, kawałek krawężnika naprzeciwko nas, miejsce "wiejące nudą". Chodzimy. Bona, jak zaczarowana, powtarza sekwencję. Idziemy, pies przyspiesza, tutaj wprowadzam zmianę i zatrzymuje się. Wraca, jest obok, ruszamy, przyśpiesza. Moje pomysły na wytłumaczenie zachowania ulegały wyczerpaniu. Dodatkowo, sunia zwiększając tempo sprawiała wrażenie zadowolonej.
  Popołudnie. Jestem sam, bez psa w centrum miasta. Jak zazwyczaj to czynię, idę szybko. Przechodzę, w miejscu niekoniecznie do tego przeznaczonym, przez jezdnię. Staję po drugiej stronie i... wracam by kilkukrotnie pokonać jezdnię. Śmiech! Tak, śmieje się. Będąc tak dobrym szkoleniowcem mogę sterczeć na chodniku i śmiać się do siebie! Gdybym jeszcze w tym konkretnym przypadku posiadał świadomość czego uczę psa, byłoby idealnie. "Dziwne" przekraczanie jezdni przez psicę, wynikało z tego, że ja chodziłem tak zawsze! Robiłem to całkowicie bezwiednie. Mój cykl przechodzenia, wyglądał identycznie jak prezentowany przez psa. Mogli go trochę zakłócać na przykład ludzie idący w przeciwnym kierunku. Jednak chodząc z Boną, zawsze starałem się wybrać taki tor by uniknąć zderzeń z przechodniami. Tak jak wtedy pies, ja przyśpieszałem zawsze. Byłem tego nieświadomy, ona jednak tak. Mało tego. Chodząc w poprawny sposób, blisko mojej nogi, była wielokrotnie nagradzana. Mieszkając w mieście "zdarza się", że przechodzimy przez jezdnię więc powtarzaliśmy tą sekwencję tysiące razy.
  Zachowanie psa, przez nas pożądane lub nie, może oczywiście mieć różne przyczyny. Być wynikiem przeżywanego przez czworonoga stresu, podniecenia. Wynikać z jego wcześniejszych doświadczeń, także takich o których opiekun nie ma żadnej wiedzy.  Może także, być przez nas bardzo mocno nagradzane, wzmacniane nawet wtedy gdy niekoniecznie zależy nam na jego utrwaleniu. Dobrze jeżeli jako przewodnicy posiadamy pewną wiedzę na temat uczenia się psów, jeżeli nie, zdobywajmy ją gdyż pewne jest to, że pies się nie myli.