Strony

niedziela

Jak żyć zgodnie pod jednym dachem.

  Pewien czas temu miałem "wybrać jakąkolwiek książkę na temat szkolenia" i krótko ją zrecenzować. Złożyło się wręcz świetnie gdyż czytanie kolejnej, zajmującej się tą tematyką, właśnie zakończyłem. Tyle tylko, że jak wtedy pomyślałem, wiele osób zapewne całkowicie inaczej wyobraża sobie pozycję opisującą uczenie psa. Rozglądając się po półkach w księgarniach można dojść do wniosku, że niezbędne jest przedstawienie kolejnych ćwiczeń, zadań na zdjęciach a przynajmniej graficznie.
  Sam tekst?
Zadzwoniłem do kilkunastu znajomych, pytając czym jest dla nich szkolenie psów. Omówienie wybranej grupy i ich odpowiedzi jest tematem na odrębny tekst lecz z nich wyłonił się pewien wspólny mianownik.
  Wpisała się w niego Jean Donaldson książką "Pies i człowiek. Jak żyć zgodnie pod jednym dachem". Większość z moich rozmówców, na pytanie które im zadawałem, wśród innych aspektów szkolenia, w taki lub inny sposób mówiła o zacieśnianiu więzi z psami.
  Czy jednak jest to możliwe postrzegając psa jak naszego ludzkiego partnera? Widząc w swoim jamniku, sofcie, owczarku psa Pluto a nie po prostu psa? Z wszystkimi jego normalnymi dla gatunku, rasy a także danego osobnika cechami. Nie ulega wątpliwości, że powiedzenie: "zacieśniam więzi, szkolenie to zabawa dla nas obu..." pozbawione jest sensu gdy spoglądając na psa dostrzegamy tylko znacznie mniej udaną kopię ( "Bo nie... rozumie..." ) filmowego bohatera. Jeżeli ktoś ma odmienne zdanie, polecam już pierwszy rozdział z dużo mówiącym śródtytułem  "Disney kontra Skinner". Sam uważam, że jedną z głównych przyczyn braku zrozumienia zachowań naszych pupili jest ich antropomorfizacja.
  "Kolejna koncepcja, która - zdaniem jej zwolenników - wyjaśnia wszystkie zachowania psów (a przy okazji usprawiedliwia stosowanie przemocy w szkoleniu) to teoria wilczej sfory". Tymi słowami Jean Donaldson, rozpoczyna pisać o micie dominacji który dla wielu jest lekiem na wszystkie wychowawcze dolegliwości.
  Zanim autorka pozwoli czytelnikowi aby pierwszy raz powiedział "siad", pozna on mieszkańców pewnej planety. Jakże bliskiej! Spojrzymy na zamieszkujące ją gormy. Podróż ta pozwoli, chyba każdemu czytelnikowi, lepiej lub w ogóle dostrzec różnice w postrzeganiu rzeczywistości przez... tu, ludzi i gormy. Fantastyczny sposób ukazania różnic między nami a psami.
  Można zapytać mnie: gdzie tutaj jest mowa o szkoleniu? Pomyliłeś tematy! Absolutnie... nie! Bez zrozumienia behawioru, natury zwierzęcia dla którego mamy stać się przewodnikiem, bardzo trudno a sam twierdzę, że niemożliwe jest mówienie o pozytywnym szkoleniu. Zgodzę się, że można zastosować metodę tradycyjną. Zastanówmy się jednak czy pomimo tego, że mówiąc o niej używamy wyrazu szkolenie, bardziej poprawne jest określenie jej: unikaniem przez psa nieprzyjemnego bodźca.
  W książce "Pies i człowiek" znajdujemy bardzo dużo informacji o naszych czworonożnych towarzyszach.
 Począwszy od okresu szczenięctwa i typowych z punktu widzenia psa reakcjach po okres pełnej dojrzałości. Przeczytamy o zachowaniach przez nas nieakceptowanych i sposobach ich zmiany. Lektura tej publikacji jest kopalnią wiedzy dla każdego kto myśli nie tylko o szkoleniu psa ale w ogóle o jego posiadaniu. Jean Donaldson przekazuje nam te informację by w dalszej części książki przejść do opisywania samego szkolenia.
  Świetnie podzielone pod kątem trudności, dla psa i nas samych, ćwiczenia i kolejne etapy nauki. Poczynając od "siadania przedszkolnego" którego opis nauki zaczyna się słowami: "Weź w dłoń niewielki smakołyk i przytrzymuj go kciukiem. Pozwól psu powąchać przysmak i upewnij się, że go zainteresował. Jeśli podążą za ruchem ręki..." Czy można bardziej przystępnie opisywać kolejne czynności, sekwencje poszczególnych ćwiczeń? Prowadząc czytelników krok po kroku Donaldson dociera wraz z nami do proponowanych "tematów doktoratów". Jednym z nich jest: "Siadanie lub warowanie przez dziesięć minut w miejscu, gdzie dużo się dzieje, gdy przewodnik znika z pola widzenia." Pozwala nam na to dopiero w momencie gdy posiedliśmy wiedzę o wzmacnianiu zachowań, ich wygaszaniu, rozproszeniach, naturze psa i wielu innych rzeczach.  I to, według mnie, jest właściwą kolejnością. Jednocześnie, jak dosyć niewielu autorów, Donaldson posiadając dużą wiedzę pisze w bardzo przystępny dla czytelników sposób. Błędem jest oddawanie w ręce klientów pięknie wydanych, fantastycznych biorąc pod uwagę rozwiązania graficzne, książek których autorzy są bardzo daleko od przekazania odbiorcy, że pies... jest psem! Donaldson od tego zaczyna!
   Myślę, że ta książka może przyczynić się do uniknięcia wielu psich tragedii. Właścicieli natomiast, może uchronić przed frustracją pozwalając by metodami pozytywnymi wpływali na zachowania swoich podopiecznych.
  Jak wspomniałem na wstępie, od chwili gdy zagłębiłem się w tekst książki "Pies i człowiek" upłynął już pewien czas. Wcześniej jednak przeczytałem kilkanaście innych pozycji których autorzy, w mniej lub bardziej udany sposób, zajmowali się tematem szkolenia, nauki, wychowania psów. Książkę Jean Donaldson polecił mnie szkoleniowiec, behawiorysta. Gdy skończyłem czytać tekst na jej ostatniej stronie, zadzwoniłem do niego. Powiedziałem: DZIĘKUJĘ!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz