Strony

sobota

Doświadczenie z dzieciństwa

   Po wielu latach pamiętam, niesamowity, szczególny dla mnie czerwcowy wieczór. W domu pojawiła się maleńka, biszkoptowa "kulka". Miałem wtedy niespełna sześć lat. Mój dziadek, jak wtedy słyszałem, osoba posiadająca wiedzę na temat postępowania z psami zajął się jego wychowaniem. Kajtek, bo tak psiak został nazwany, jak każde normalne szczenię załatwiał swoje potrzeby w miejscach które uznał za stosowne. Oczywiście w jego mniemaniu... Miało to, jak i inne z naszego punktu widzenia niepożądane zachowania szybko zmienić rozpoczęte przez mojego dziadka szkolenie. Polegało ono na zawleczeniu, bo chyba tylko tak to można nazwać, psa na miejsce zbrodni, wsadzeniu pyska w "niespodziankę', krzyku i uderzeniu psa.  
  Przyznaję, efekty pojawiły się dość szybko. Pies wracając do mieszkania, nawet po długim spacerze, załatwiał wszystkie swoje potrzeby fizjologiczne. Teraz jednak czynił to w miejscach dla człowieka trudniej dostępnych, co jemu ze względu na niewielkie rozmiary przychodziło z łatwością.
  Przypominam sobie jeszcze jeden efekt tak prowadzonego wychowania który jednak mogłem właściwie zinterpretować stosunkowo niedawno. O ile podczas dłuższych  spacerów w mojej obecności Kajtek załatwiał się na dworze, w towarzystwie mojego dziadka nigdy. Cóż... śladów w psychice psa po "wychowaniu" było znacznie więcej .Między innymi Kajtek zaczął często przejawiać zachowania agresywne wobec innych psów, zwierząt a także ludzi.
  Pewnego dnia Kajtek jako zbyt wcześnie zabrany z gniazda, pozbawiony opieki suki więc daleki od wykazywania cech normalnego psa, jak mnie wtedy wytłumaczono, został oddany innym właścicielom.
  Tak w dużym skrócie wyglądał mój pierwszy kontakt z czymś co jak dowiedziałem się znacznie pózniej, nazywane jest szkoleniem tradycyjnym. Mój dziadek zmarł kilka lat temu, lecz o zgrozo(!!) takie metody polecają także dziś, uznani w lokalnych społecznościach a także w całym kraju za autorytety, dziwnej prowieniencji szkoleniowcy. Uznani, bo jak często słyszę: "Od lat zajmują się psami i szkoleniem więc..."
  Muszę przyznać, że tego typu argumenty są dla mnie dość zaskakujące. Moja zdziwienie wywołuje fakt, że znam osoby posługujące się taką argumentacją i wiem jak potrafią być otwarte w innych dziedzinach.







   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz